Rozwój młodzieży i wolontariat: Mikołaj Kostaniak

Młody charyzmatyczny lider, ofiarujący młodzieży swoje serce i czas - rozmowa z Mikołajem Kostaniakiem.

Rozwój młodzieży i wolontariat:  Mikołaj Kostaniak
Mikołaj wraz z grupą młodzieży

Przeczytasz opowieść o młodym człowieku, nie tylko przekraczającym granice swojego zaangażowania społecznego, ale również stającego się inspiracją dla innych. We wspólnej rozmowie z Mikołajem Kostaniakiem, prezesem Stowarzyszenia ZMW pogłębimy, co kryje się za jego podejściem do wolontariatu, dlaczego uważa, że słowo "pomaganie" oznacza znacznie więcej niż tylko działania charytatywne. To rozmowa, która z pewnością otworzy oczy na potęgę jednostki w tworzeniu pozytywnych zmian w swoim otoczeniu.

Co Pan rozumie przez słowo: "pomaganie", czy są to tylko działania charytatywne?

Jeżeli mówimy o pomaganiu, to pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, to właśnie działania charytatywne. Dla mnie jednak słowo „pomaganie” to wspólna praca na rzecz poszukiwań rozwiązań. Działania charytatywne to znaczna część z nich, jednak to nie wszystko.

Czy od zawsze czuł Pan potrzebę pomagania?

W pomaganiu najważniejszy jest drugi człowiek, to cała istota pomocy. Moim zdaniem pomaganie bardzo ściśle łączy się z wolontariatem, a ten obecny jest w moim życiu od lat młodzieńczych. Pierwszy poważniejszy wolontariat to zaangażowanie blisko 13 lat temu w działania młodzieżowej organizacji – Stowarzyszenia ZMW. Jestem tutaj wolontariuszem do chwili obecnej. Kilka lat swojego życia poświęciłem także na wolontariat w Szlachetnej Paczce, będąc najpierw wolontariuszem, później liderem rejonu Leszno, aż w końcu Koordynatorem Regionalnym. W międzyczasie byłem także na wolontariacie w Domu Pokoju (sierocińcu dla dzieci) w Jerozolimie. Pomagać można na różne sposoby.

Zobacz też: Pomoc dzieciom z domów dziecka: Milena Domańska.

Proszę opowiedzieć więcej o  Domu Pokoju w Jerozolimie.

W 2017 roku byłem na wolontariacie w Domu Pokoju w Jerozolimie. Jest to miejsce prowadzone przez polskie Siostry Elżbietanki. Miejsce wyjątkowe - na Górze Oliwnej. Dom Pokoju powstał przede wszystkim z myślą o dzieciach arabskich, ale znajdują się także tam dzieci z Etiopii, Erytrei i byłych krajów ZSRR. Są tam głównie z powodu różnych problemów rodzinnych, takich jak porzucenie, bieda, brak możliwości wychowania i wykształcenia dzieci, narkomania, prostytucja. Był to dla mnie niesamowity czas, w czasie którego pomagałem w opiece nad dziećmi: odbiorem dzieci ze szkoły mieszczącej się w murach Starego Miasta, pomocą w odrabianiu lekcji, opieką w czasie wolnym. Wolontariat w takim miejscu uświadamia, jak niewiele jest nam potrzebne na co dzień do życia. 

Wolontariat w takim miejscu uświadamia, jak niewiele jest nam potrzebne na co dzień do życia. 
Mikołaj z dziećmi z Domu Pokoju w Jerozolimie

Proszę opowiedzieć, w jaki sposób zaczęła się Pana działalność na rzecz Stowarzyszenia ZMW?

Moja działalność, a może bardziej przygoda (bo tak lubię to nazywać) ze Stowarzyszeniem ZMW rozpoczęła się w 2011 roku. Zaczynałem od bycia wolontariuszem – pomagałem podczas rajdów rowerowych, biegów charytatywnych, festynów rodzinnych, warsztatów dla dzieci, balików karnawałowych. To zaangażowanie przerodziło się w coraz bardziej odpowiedzialne zadania, a także wychodzenie z własną inicjatywą i pomysłami, koordynacją różnych wydarzeń. W 2016 roku nastąpiła zmiana sterów w organizacji i tak zostałem wybrany prezesem zarządu. Przez ostatnie lata nie tylko zrealizowaliśmy wiele projektów, ale przede wszystkim zrobiliśmy wiele dobra, w tym i akcji charytatywnych. Obecnie skupiamy blisko 40 osób - młodzieży angażującej się na rzecz lokalnej społeczności w gminie Święciechowa.

Dlaczego akurat taka forma pomocy? Czy jest trochę tak, że każdy ma swój zakres/dziedzinę pomocy?

Tak, ważne jest, aby robić to, co się lubi. Wtedy nasza praca i zaangażowanie sprawia nam samym również przyjemność. Pomagać można na różne sposoby. Również działania charytatywne mogą być różne – jeśli ktoś bardziej lubi angażować się w organizację wydarzeń charytatywnych, to może pomagać w ten sposób. Ktoś inny odnajduje się w kwestowaniu do puszek – to również jest forma pomocy, a ktoś inny może pomóc o obsłudze mediów społecznościowych. To jest piękne w wolontariacie, że każdy może odnaleźć tam swoje miejsce. Również w naszej organizacji są różne formy pomocy. W Stowarzyszeniu ZMW pomagamy poprzez stwarzanie młodzieży możliwości do rozwoju. I ja to uwielbiam, dlatego to robię.

To jest piękne w wolontariacie, że każdy może odnaleźć tam swoje miejsce.

W.P.:  Proszę opisać dokładnie jakie Państwo podejmujecie działania jako Stowarzyszenie, jak realizujecie swoje cele i założenia?

M.K.: W Stowarzyszeniu ZMW wspieramy młodzież w realizacji ich pomysłów, oddolnych inicjatyw społecznych. Stwarzamy możliwości do rozwoju osób młodych, a także dajemy młodzieży narzędzia do działania. Jesteśmy organizacją młodzieżową, działamy na rzecz różnych grup społecznych. Nasza organizacja to miejsce, gdzie młodzież odnajduje siebie. Mogą się zaangażować w ten sposób, jaki lubią. Naszym głównym obszarem działania jest gmina Święciechowa. Są jednak i programy, które realizujemy dla młodzieży nawet z całej Wielkopolski. Organizujemy wiele cyklicznych działań, takich jak np. Rodzinne Rajdy Rowerowe, Ferie bez nudy, Pogoń za zającem, Festyny Rodzinne, Podchody z okazji Dnia Dziecka. Prowadzimy także świetlicę Kuźnia Marzeń, w której realizowaliśmy już m.in. warsztaty filmowe, fotograficzne, teatralne, artystyczne, spotkani z grami planszowymi i nie tylko. Realizujemy także programy edukacyjne dla osób młodych. W kwietniu br. planujemy uruchomić nabór do III edycji Akademii Młodzieżowych Liderów Wielkopolski w ramach programu Młodzieżowe Wulkany Partycypacji. W minionym roku grono absolwentów tego programu zasiliło aż 40 społeczników z całej Wielkopolski. Młodzież uczestniczyła w zjazdach szkoleniowych, biwaku Summer Camp oraz zrealizowała 20 inicjatyw społecznych, o których nagrane zostały filmy reportażowe. W lutym ruszamy także z naborem do Młodzieżowego Budżetu Partycypacyjnego Gminy Święciechowa 2024. To tylko niektóre z naszych działań, jest ich sporo. W ten sposób pomagamy szczególnie młodzieży.

Co skłoniło Pana do zaangażowania się w pomoc innym?Czy ma to początek w jakimś konkretnym wydarzeniu z przeszłości?

Myślę, że takim głównym motywatorem do działania było właśnie zaangażowanie jako wolontariusz w lokalne akcje, które organizowało Stowarzyszenie ZMW. Zostałem zachęcony przez koleżanki z klasy, które już nieco wcześniej tam działały. Cieszę się, że wtedy odpowiedziałem na to zaproszenie. Bez tego doświadczenia nie byłbym teraz taką osobą, jaką jestem.

Cieszę się, że wtedy odpowiedziałem na to zaproszenie. Bez tego doświadczenia nie byłbym teraz taką osobą, jaką jestem

Co mógłby Pan poradzić osobom, które dopiero zaczynają działać w stowarzyszeniach?

Żeby potraktować to jako przygodę. Pomaganie jest dobrowolne – nikt nie może do tego przymusić. Możemy jedynie zachęcać, a to, co mnie najbardziej przekonało to dobry przykład innych osób. Zachęcam do tego, aby po prostu spróbować. Tak też mówimy w naszej organizacji młodzieży, która nie może się zdecydować – przyjdź, zobacz, spróbuj, jak będziesz chciał/a to zostaniesz, a jak nie będziesz chciał/a to nie. Często, kiedy  przychodzi jedna osoba, to po chwili ze sobą przyprowadzi kilka innych osób – w grupie jest zawsze raźniej. Część z nich przychodzi tylko po to, by otrzymać kilka dodatkowych punktów na świadectwie, by mieć łatwiej przy rekrutacji do szkół średnich. Znaczna większość z nich o tym po roku zapomina i zostają z nami na dłużej. Niektórzy nawet mówią, że „popsuliśmy im  plany”, bo chcieli tylko angażować się rok, a zostają z nami na dłużej, bo jest tak fajnie.

Część z nich przychodzi tylko po to, by otrzymać kilka dodatkowych punktów na świadectwie, by mieć łatwiej przy rekrutacji do szkół średnich. Znaczna większość z nich o tym po roku zapomina i zostają z nami na dłużej. Niektórzy nawet mówią, że „popsuliśmy im  plany”, bo chcieli tylko angażować się rok, a zostają z nami na dłużej, bo jest tak fajnie.

Jakie są największe wyzwania, z jakimi Pan się spotkał w czasie swojej działalności?

Wyzwania są ciekawe, bo zawieszają wyżej poprzeczkę. Ale niektóre z nich demotywują. Główny z nich to krytyka działań osób, które dobrowolnie i wolontariacko się podejmują. Wolontariat to taki obszar, gdzie często nikt nam nie podziękuje za to, co robimy (ale nie o to chodzi, by nam ktoś dziękował). Tylko niestety, pomimo udzielonej pomocy,  jeszcze otrzymuje się sporą krytykę. Mnie lata zaangażowania w wolontariat i pracę z drugim człowiekiem bardzo uodpornił na tego typu rzeczy. Trzeba robić swoje – dobro wraca. Z doświadczeń wiem, że najwięcej narzekają ci, którzy nic nie robią.

Zobacz też: Pierwsza Pomoc: Karol Bączkowski.

Czy widzi Pan jakieś konkretne zmiany, czy sukcesy, które udało się osiągnąć dzięki Pana pomocy w ramach stowarzyszenia i nie tylko?

Osobiście wiele zawdzięczam zaangażowaniu społecznemu i pomaganiu. Wiele się nauczyłem, przede wszystkim poszerzyłem swoje horyzonty. Nauczyłem się odpowiedzialności i wielozadaniowości. To, co jest najbardziej dla mnie cenne to relacje, które nawiązałem z innymi ludźmi. Zdobyłem także kompetencje, które znacząco wpłynęły na mój rozwój zawodowy. Oceniając z perspektywy organizacji, sukcesem dla nas jest nie tylko każdy zrealizowany projekt, ale przede wszystkim każda młoda osoba, która dzięki tym działaniom angażuje się społecznie i charytatywnie.

Czy i w jaki sposób Pan się udziela przy innych akcjach charytatywnych?

Staram się angażować także w inne przedsięwzięcia charytatywne. Każdego roku jestem Szefem Sztabu w Przybyszewie podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wspieram także Młodzieżową Radę Gminy Święciechowa w organizacji corocznej akcji Paczka pod choinkę. To są cykliczne akcje odbywające każdego roku. Poza nimi jestem otwarty na wszelkie inne pomysły, a takie czasami powstają w najmniej nieoczekiwanym momencie.

Zobacz też: Fundacja Spełnionych Marzeń im. Tomka Osucha: dwie dekady odczarowywania raka.

Czy są jakieś informacje, które chciałby Pan przekazać naszym czytelnikom i uważa je Pan za istotne?

Zachęcam do angażowania się w działalność społeczną i charytatywną – przede wszystkim w swoich lokalnych małych społecznościach. Pamiętajmy, że dobro wraca!

Mikołaj Kostaniak to postać, która od lat z młodzieńczą werwą i niesamowitą siłą poświęca swój czas oraz energię na pomoc innym. Historia jego aktywnego zaangażowania w wolontariat i aktywność społeczną rysuje obraz osoby, dla której pomaganie to nie tylko czynności charytatywne, ale także wspólna praca nad poszukiwaniem rozwiązań i tworzeniem pozytywnych zmian w otaczającej go przestrzeni. A Ty? Jak angażujesz się w swoją społeczność?