Ile kosztuje opieka nad dzikimi zwierzętami?

Ile kosztuje opieka nad dzikimi zwierzętami?

Natura jest bezwzględna, ale taka być musi - dzięki selekcji naturalnej kolejnym pokoleniom przekazywane są najlepsze geny i populacja pozostaje silna. Jednak człowiek przekształcając środowisko zmienia zasady gry. Młode i zdrowe zwierzęta tracą życie pod kołami samochodów, ptaki giną w kolizjach z budynkami, zwierzęta pozbawione przez nas siedlisk coraz bardziej zbliżają się do miast i ulegają różnorakim wypadkom. Ludzie kochający zwierzęta poświęcają się, aby uratować chociaż część tych poszkodowanych z winy ludzi biedaków. Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę, jak ogromne koszty może generować pomoc dzikim zwierzętom.

Lokal

Po pierwsze potrzebne jest miejsce, gdzie zwierzęta będą mogły zdrowieć w spokoju, gdzie będzie można przeprowadzać czynności pielęgnacyjne, higieniczne, zmieniać opatrunki, oczyszczać rany, doglądać osieroconych młodych. Ze względu na ryzyko przeniesienia chorób odzwierzęcych nie mogą to być pomieszczenia mieszkalne. Są to sprawy regulowane prawnie. Większość dzikich ssaków i ptaków w Polce podlega ochronie prawnej i na pomaganie im potrzebne są odpowiednie zgody - zgoda taka może zostać cofnięta, jeśli nie brak jest odpowiednich warunków sanitarnych. Wynajem lub zakup lokalu o odpowiednich rozmiarach to spory koszt. Miejsce to nie może być przypadkowe, zwierzęta potrzebują wybiegów zewnętrznych i wolier na czas rekonwalescencji, zanim powrócą na wolność.

Media

Sprawa prozaiczna, chociaż mało komu przyjdzie do głowy, że ośrodki pomocy dzikim zwierzętom, również muszą opłacać wodę, prąd, ogrzewanie i wywóz śmieci. Ze względu na konieczność utrzymywania chorych zwierząt w cieple, opłaty za ogrzewanie potrafią iść w tysiące złotych. Do tego wywóz śmieci. Ośrodki tego rodzaju chcąc nie chcąc produkują ogromne pokłady śmieci – produkty higieniczne, opakowania po karmach, słoma, siano – to wszystko nawet po posortowaniu do recyklingu wymaga wysokich opłat za wywóz.

Paliwo i eksploatacja samochodu

Nawet jeśli ośrodek nie jeździ na interwencje i nie odbiera zwierząt na własny koszt, to sama organizacja leczenia wymaga wyjechania ogromnej ilości kilometrów. Wizyty u weterynarzy, przewóz zwierząt do innych ośrodków lub wypuszczanie na wolność, wyjazdy po karmę i materiały higieniczne.

Koszty leczenia

Ktokolwiek przeżył chorobę domowego ulubieńca wie, że koszt wizyty u weterynarza bywa przytłaczająco wysoki. Diagnostyka, zabiegi, operacje ratujące życie, leki, środki opatrunkowe. Bardzo często lekarze weterynarii w ramach wspierania zaprzyjaźnionych ośrodków ratujących dzikie zwierzęta, rezygnują z części lub nawet z całości swojej gaży, ale koszty badań czy leków i tak bywają zawrotne. Opiekunowie dzikich zwierząt zmuszeni są do podejmowania bardzo trudnych decyzji – czy ratować ciężarną samicę po wypadku, która dobrze rokuje, ale jej leczenie pochłonie kilkaset lub nawet kilka tysięcy złotych, czy w to miejsce kupić więcej karmy albo opłacić rachunki za ogrzewanie. Odpowiedzialność tego rodzaju jest ogromnie obciążająca. Bardzo często, gdy czytamy takie poruszające historie w Internecie czujemy się bezradni, podczas kiedy możemy pomóc w dość prosty sposób. Możemy założyć zbiórkę internetową, nawet jeśli udostępnimy ją tylko w kręgu znajomych, a zebrana kwota nie będzie duża, może uratować komuś życie.

Zaplecze sprzętowe

Zwierzęta w trakcie leczenia, podobnie jak ludzie potrzebują ciepła. Ośrodki ratujące dzikie zwierzęta chcąc redukować koszty uciekają się do partyzanckich metod ogrzewania. Butle z gorącą wodą, lampy, czy kable grzewcze – są to nieporęczne, nieefektywne, a często i niebezpieczne metody, ale bywa, że po prostu nie ma innego wyjścia. Kiedy myśli się o ratowaniu osieroconych młodych idealnym rozwiązaniem jest specjalistyczny inkubator utrzymujący nie tylko temperaturę ale i natlenienie oraz wilgoć na odpowiednim poziomie. Znacząco zwiększa to szanse maluszków na przeżycie. Koszt zakupu takiego inkubatora to ok 6-7 tysięcy złotych, należy jednak pamiętać, o dodatkowych kosztach eksploatacji – koncentratory tlenu, nebulizator wraz z wodą demineralizowaną, prąd i konserwacja sprzętu.

Materiały higieniczne i opatrunkowe

Dzikie zwierzęta są nosicielami różnego rodzaju patogenów, stad zachowanie higieny jest szczególnie ważne. Załatwianie przez nie potrzeb fizjologicznych na niewielkich przestrzeniach powoduje konieczność sprzątania i wymieniania podkładów higienicznych czy słomy nawet kilka razy dziennie. Pojemniki w których przebywają oraz miseczki z których jedzą, wymagają częstego mycia i odkażania środkami dezynfekującymi. Tak więc oprócz kosztów podkładów i ręczników papierowych dochodzą koszty płynów do sprzątania i dezynfekcji oraz rękawiczki gumowe, których ceny w związku z epidemią COVID-19 mocno poszły w górę w ostatnim czasie. Środki opatrunkowe, preparaty do oczyszczania ran, strzykawki do podawania leków – to wszystko mimo niewielkich kosztów jednostkowych składa się ostatecznie na ogromne kwoty.

Pojemniki i klatki

Każde zwierzę w trakcie leczenia powinno mieć osobną, ograniczoną przestrzeń, żeby nie generować mu dodatkowego stresu towarzystwem drugiego osobnika. Najlepszą opcją są pojemniki które przepuszczają światło, ale jednocześnie ograniczają ilość bodźców, aby zapewnić zwierzęciu spokój. Pojemnik taki musi być łatwy do umycia i odkażenia. Trzeba je rozlokować tak, żeby dostęp do nich był możliwie łatwy, ale żeby zmieścić je na określonej przestrzeni, więc dochodzi kwestia kosztu regałów i półek, na których można je umieścić. Jednostkowy koszt takiego pojemnika to kilkadziesiąt złotych, biorąc pod uwagę że ośrodki przyjmują jednocześnie setkę i więcej zwierząt, są to finalnie ogromne kwoty. Kolejną sprawa są woliery zewnętrzne – ogrodzony i solidnie zabezpieczony teren, na którym ozdrowieńcy mogą ćwiczyć i rehabilitować się przed wypuszczeniem na wolność. W zależności od wielkości i wykorzystanych materiałów, taka woliera to koszt kilku, kilkunastu  nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Wyżywienie

Rekonwalescentów nie można karmić byle czym. Nie tylko ze względu na to, że muszą mieć siłę aby wyzdrowieć, ale również dlatego, że nieodpowiednia karma może nie zostać zaakceptowana przez zwierzę, a wtedy żadne leczenie nie przyniesie rezultatu. Zwierzęta mięsożerne potrzebują różnorodnych ofiar, nie wystarczy filet z kurczaka. Pokarm musi zawierać to, co by zawierał w naturze – wnętrzności, kości itp. Zwierzęta owadożerne takie jak jeże potrzebują całych owadów, a roślinożerne różnorodnej zielonki. To wszystko kosztuje i wymaga organizacji. Kolejną sprawą są preparaty mlekozastępcze dla maluszków. Mieszanki dostosowane do gatunku i potrzeb żywieniowych – nakarmienie oseska dzikiego zwierzęcia krowim mlekiem skończy się dla niego bolesną śmiercią. Mleko trzeba w czymś podać, potrzebne są strzykawki i smoczki do karmienia, które niestety słono kosztują a dość szybko ulegają zużyciu.

Eutanazja i utylizacja

To koszty, o których nie chcemy myśleć, ale one istnieją i są niemałe. Zwierzęta przywożone z wypadków, są bardzo często w stanie agonalnym. Bywa, że pracownik ośrodka wie, że zwierzę nie rokuje, ale mimo to widząc rozpacz ludzi, którzy je przywożą i chcą ratować – przyjmuje je i próbuje mu pomóc. W takich sytuacjach często jedyną możliwością jest skrócenie cierpień poprzez eutanazję. Nie jest to jednak procedura darmowa, podobnie kwestia zutylizowania ciała, są to koszty rzędu nawet kilkuset złotych od jednego zwierzęcia.

Biurokracja

Każde zwierzę w ośrodku potrzebuje karty pacjenta, która jest skrupulatnie wypełniana zaordynowanymi dawkami leków i informacjami o stanie zdrowia, są to kwestie niezbędnie przy dużej ilości rekonwalescentów. Dodatkowo ośrodki współpracujące ze strażą miejską są zobligowane do prowadzenia dokumentacji na podstawie której są rozliczane z dofinansowania przez miasto. Koszt druku, segregatory i eksploatacja sprzętu, telefonów, to kolejne – może niezbyt wysokie, ale regularne koszty.

Praca ludzka

Pomoc zwierzętom przyciąga zwykle wrażliwe, wspaniałe osoby, które gotowe są pomagać jako wolontariusze. Niestety bardzo wiele z nich ma wyidealizowaną wizję pracy ze zwierzętami i przy zderzeniu z rzeczywistością, na którą składają się nie tylko krew pot i łzy, ale również góra odchodów do posprzątania – rezygnują. Ci, którzy są zdeterminowani i zostają, mają oprócz tego inne zajęcia, często pracę, lub szkołę i nie mogą się w pełni poświecić pomaganiu. Chcąc więc funkcjonować, wiele ośrodków musi wysupłać dodatkowe fundusze na zatrudnienie pracownika – nawet jeśli to najniższa stawka, to dla organizacji najczęściej utrzymującej się z datków – jest ogromny koszt.

Koszty psychiczne

Na koniec coś czego nie sposób przeliczyć na pieniądze, chociaż jest prawdopodobnie największym kosztem w tych które tu wymieniono. Lekarze weterynarii to grupa zawodowa, której praca z chorymi zwierzętami jest bardzo obciążająca psychicznie. Opiekunowie dzikich zwierząt narażeni są na podobny stres. Codziennie są świadkami ogromnego cierpienia, czują niemoc i bezradność, bo nie są w stanie uratować każdego zwierzęcia. To ludzie, którzy pracują ponad siły, w wielu przypadkach nie otrzymując za swoją pracę żadnego wynagrodzenia, albo wręcz dokładając się finansowo do tego przedsięwzięcia. Wolą odmówić czegoś sobie i swoim rodzinom, aby w to miejsce uratować życie zwierzęciu. Przy takim poziomie stresu i przepracowania funkcjonowanie przez dłuższy czas jest niemożliwe i prędzej czy później zaczynają się problemy zdrowotne.

Pomaganie zwierzętom daje masę satysfakcji, ale generuje też ogromne koszty. Społeczeństwo jest wrażliwe na krzywdę zwierząt i nie ma zgody na pozostawianie ich bez pomocy, dlatego organizacje ratujące zwierzęta mogą funkcjonować. Nie każdy może fizycznie pomóc zwierzętom w potrzebie, ale każdy może wesprzeć ich ratowanie – nie tylko własnymi zasobami. Możemy uruchomić innych do pomocy, możemy udostępniać i rozpowszechniać zbiórki prowadzone przez organizacje. Możemy też łatwo i prosto sami założyć zbiórkę internetową i zebrane pieniądze przekazać potrzebującym zwierzętom.