O mocy pomagania - wywiad z ks. Wiesławem Psionką

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Jest to okres, kiedy sporo osób wpada w szał przedświątecznych zakupów i gruntownych porządków. Z drugiej jednak strony, wielu znajduje chwilę, by pomyśleć też o innych, a w szczególności o osobach potrzebujących. W tym czasie wzrasta nasza chęć pomocy, rośnie ilość organizowanych akcji charytatywnych i zbiórek pieniędzy dla najuboższych. Na ten temat porozmawialiśmy z księdzem Wiesławem Psionką, dla którego niesienie pomocy innym jest codziennością.

Jest ksiądz dyrektorem Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego w Trzcińcu. Może nam ks. przybliżyć co to za miejsce?

WP: Salezjański Ośrodek Wychowawczy w Trzcińcu to jeden z siedmiu katolickich młodzieżowych ośrodków wychowawczych w Polsce. Naszą troską otaczamy młodzież w wieku 13 - 18 lat, która pogubiła się życiowo, nie zawsze z własnej winy. Młodzież ta często stoi na pograniczu prawa i wykluczenia społecznego. Jest to młodzież z zaburzonym zachowaniem, najczęściej z powodu opuszczania zajęć szkolnych lub nie logowania się do systemu oświaty. Decyzją sądu trafiają oni do nas.

Jak wygląda na co dzień praca z nimi, praca z tzw. „trudną” młodzieżą? Jak bardzo różni się ona od tej w regularnych szkołach?

WP: Młodzież sama w sobie nie jest trudna. Najczęściej trudne jest środowisko rodzinne lub patologiczne środowisko wychowawcze. Młodzież jest zagubiona społecznie, zagubiona duchowo. Posiada ona deficyty edukacyjne, zdrowotne i społeczne. Wymaga pomocy psychologiczno pedagogicznej i psychiatrycznej, bardzo często na polu akceptacji samej siebie i wyrażania uczuć.

Zdecydował się ksiądz na założenie kilku zbiórek w serwisie Pomoc.pl, które miały na celu sfinansowanie pomocy dla wychowanków placówki. Skąd pomysł na taką formę pozyskania funduszy?

WP: Młodzież ma wiele potrzeb, nie na wszystkie można odpowiedzieć, posługując się środkami z dotacji, które służą na wydatki bieżące. Chcąc zorganizować wyższy standard kształcenia potrzeba wyposażyć pracownie praktycznej nauki zawodu: kucharz, stolarz, lakiernik, mechanik. Na to potrzeba dużych środków projektowych. Chcemy, aby absolwenci naszego ośrodka byli wyposażeni w kwalifikacje dodatkowe, odbyli kursy prawa jazdy i inne, ułatwiające wejście na rynek pracy, np. kurs wózka widłowego, kurs baristy, barmana czy spawacza. Wiele rodzin jest ubogich i nie stać ich na wyposażenie dziecka w podstawowe przedmioty codziennego użytku. Wielu z nich doświadczyło bezdomności, zaznało biedy i głodu.

Czy trudno było przekonać Darczyńców do pomocy? Jaki był odzew na zbiórki?

WP: Wielkim zainteresowaniem cieszyła się zbiórka pod nazwą Wyprawka dla chłopaków z Trzcińca. Włączyło się w nią ponad 100 osób. Sfinansowała ona kursy prawa jazdy i garnitury, które z całą pewnością ułatwią chłopakom start w dorosłe życie. Z nieco mniejszym zainteresowaniem spotkała się akcja, wspierająca wyposażenie pracowni do praktycznej nauki zawodu, ale i tak udało się zakupić podstawowy sprzęt do nauki w zawodzie kucharza. Potrzeby są wielkie i wciąż wierzę w ludzką dobroć

Skuteczność tego typu inicjatyw jest w pewnym sensie obrazem poziomu społecznej wrażliwości. Jakby ksiądz ocenił kondycję społeczeństwa na tym polu?

WP: Zawsze spotykam się z wielką życzliwością i wrażliwością wśród moich znajomych. Wiedzą oni czym się zajmuje, z kim pracuję. Święty Jan Bosko przekonywał, że trzeba dać młodym ludziom to, czego potrzebują, aby ukształtować ich na dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli. Jeśli tego nie zrobimy to kiedyś zdarzyć się może, że zabiorą nam to, czego potrzebują wbrew naszej woli.

Wiadomo, że takie okresy jak święta Bożego Narodzenia budzą w ludziach potrzebę pomagania. Ludzie są bardziej skłonni do ciepłych słów i wspierania innych, nawet tych zupełnie obcych. Czy to oznacza, że gdy znika już atmosfera świąteczna i każdy wraca do codziennych obowiązków, ludzie znów stają się obojętni na potrzeby innych? Czy jest ksiądz w stanie ocenić to na podstawie swoich obserwacji?

WP: Obserwuję od wielu lat i jestem ogromnie wdzięczny za wielką wrażliwość i pomoc w akcjach takich, jak “Bądź pomocnikiem Świętego Mikołaja", “Paczka dla chłopaka z ośrodka", “Rower dla ośrodka", “Książka dla chłopaków z Trzcińca" i tym podobne. Każdego roku jesteśmy obsypani prezentami i ludzką życzliwością. Żyję nadzieją, że młodzi ludzie, którzy teraz doznają ludzkiej życzliwości i dobra będą potrafili dzielić się nimi w przyszłości.

Co by ksiądz powiedział naszym Czytelnikom, by zachęcić ich do tworzenia i wspierana zbiórek?

WP: Bezinteresowne dawanie dobra zawsze się opłaca. Wróci ono do Ciebie z wielokrotną siłą. Dlatego warto być dobrym dla innych. Wszystko dla młodzieży nic dla siebie.